PROJEKT 2018

„KTO JAK NIE MY?”

Stowarzyszenie Absolwentów Gimnazjum i Liceum im. S. Staszica w Zgierzu we współpracy z partnerem Szkołą-Liceum w Kołkach otrzymało dofinansowanie (w wysokości 24.002,80 EUR) z Polsko-Ukraińskiej Rady Wymiany Młodzieży z dotacji Ministerstwa Edukacji Narodowej na realizację projektu służącego integracji p. n. „Kto, jak nie my?” Został on zrealizowany przez młodzież polską i ukraińską, m. in. z ZSO im. S. Staszica oraz ze szkoły w Kołkach w terminie 23.08. – 20.10.2018 r.
Honorowy patronat nad naszym przedsięwzięciem objęli: Starosta Zgierski, Prezydent Miasta Zgierza oraz Wójt Gminy Zgierz.
Projekt integracyjny był realizowany w formie dwóch spotkań młodzieżowych, które odbyły się na Ukrainie (23-31.08.2018) i w Polsce (13-20.10.2018 r.). Podczas wspólnych warsztatów integracyjnych, plastycznych, farbiarskich(!), artystycznych młodzież poznawała się, uczyła wzajemnego szacunku i współpracy. Rezultatem projektu, wypracowanym podczas obydwu spotkań był Festiwal Dobrych Pomysłów na Integrację „Różnimy się pięknie”, który odbył się z udziałem młodzieży „Staszica”, a także z SP Nr 6 oraz łódzkiego „Elektronika”. http://www.miasto.zgierz.pl/pl/wydarzenie/różnimy-się-pięknie
Chcieliśmy naszym przedsięwzięciem udowodnić - dać dobry przykład, jak można w krótkim czasie zbudować dobre relacje, wykorzystać wzajemny potencjał, docenić umiejętności, talent i wykorzystać je we wspólnym działaniu i tworzeniu, co jest najtrwalszym fundamentem integracji i zawierania przyjaźni. KTO, JAK NIE MY? - zacznijmy od siebie, postarajmy się zmienić na lepsze otaczającą nas rzeczywistość, dać innym przykład, jak należy współdziałać w coraz bardziej skomplikowanym świecie.
O realizacji celów świadczą wrażenia uczestników: „Wyjazd uważam za najlepszą rzecz w moim życiu, jaka mnie spotkała. Ludzie, których tam poznałem byli przesympatyczni. Mimo przejściowych trudności w porozumiewaniu się, każdy wiedział o co komu chodzi”, „Poznałam Ukrainę od jej codziennej strony i wyzbyłam się stereotypów, które były zakodowane w mojej głowie. Będąc na święcie niepodległości mogłam poczuć i zobaczyć jak ważna jest dla nich niepodległość i jak dużą wagę przywiązują do tej kwestii. Wspaniale było pojechać do Kołek, zobaczyć ich szkołę, a także zobaczyć jak żyją.”, „Poczułam czym jest słowo integracja w momencie kiedy nie potrzebowaliśmy plakietek, żeby pamiętać wzajemnie swoje imiona, kiedy rozmawialiśmy ze sobą nie przejmując się, że nie zrozumiemy jakiegoś słowa. To było najwspanialsze w tym wyjeździe, że różnice nie miały znaczenia”
Projekt przygotowały i koordynowały Beata Baszczyńska-Misztal i Oksana Klepanczuk ze strony ukraińskiej.
Znajdziecie nas na:
https://www.facebook.com/groups/669341450089527/

DZIENNIK PROJEKTU

Spotkanie drugie 13.10.-20.10.2018 r. Polska - Soczewka, Zgierz

13.10.2018 r.

Z wielką niecierpliwością czekaliśmy wszyscy na spotkanie. Okazało się, że ukraińskie dziewczyny odliczały nie tylko dni, ale nawet godziny do przyjazdu do Polski… Do tej pory komunikowaliśmy się na FB, a teraz znów zobaczymy się naprawdę. Ukraińska grupa jechała dość długo, ale piękna pogoda rekompensowała niedogodność podróży i oczekiwania na granicy. Podziwiali wszyscy złotą jesień i piękne kolory z okien autokaru. Wszystkie rozmowy toczyły się wokół bliskiego spotkania i ciekawości dalszego ciągu projektu.
Ok. 17.00 spotkaliśmy się wszyscy na parkingu przed LO im. S. Staszica w Zgierzu. Przywitanie było pełne emocji, uścisków i łez radości w oczach. Grupa ukraińska przepakowała swoje bagaże do polskiego autokaru i ruszyliśmy, już wspólnie do naszego pierwszego miejsca realizacji projektu – do Soczewki. Po drodze poczuliśmy się tak, jakbyśmy wcale się nie rozstawali. Od razu wszyscy zaczęli wspólnie śpiewać nasze ulubione piosenki i rozmawiać o wszystkim, co wydarzyło się w międzyczasie.
Po obiadokolacji spotkaliśmy się całą grupą w sali zajęciowej – chcieliśmy podczas warsztatów porozmawiać „poważnie” o celach spotkania, ale nie bardzo się dało… Mimo zmęczenia po podróży wiele było energii w nas, więc w swobodnej i zabawowej atmosferze wreszcie osiągnęliśmy cel – udało się do „magicznych woreczków” zebrać opinie uczestników dotyczące naszego rezultatu – festiwalu. W jednym woreczku znalazły się problemy: czego jeszcze nie umiem, co muszę dopracować, z czym sobie nie radzę, a w drugim – pomysły na ulepszenie programu festiwalu.

14.10.2018 r.

Dzień zaczęliśmy od podsumowania dnia wczorajszego, bo radosny nastrój ponownego spotkania nie sprzyjał poważnym dyskusjom. W grupie ewaluacyjnej zrobione zostało podsumowanie zawartości „magicznych woreczków”. Jeśli chodzi o przygotowanie festiwalu, to dużo głosów było, że już wszystko jest gotowe, ale ci bardziej krytyczni dostrzegali niedociągnięcia i konieczność ciągłych prób – ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć! Tak i zrobimy. Jeśli chodzi o ulepszenie programu, to również doszło kilka cennych uwag, które weszły zaraz do scenariusza. Najlepiej oczywiście wychodzą nam wszystkie „numery” taneczne, które z przyjemnością powtarzamy ciągle.
Po południu rozpoczęliśmy warsztaty farbiarskie, na które wszyscy czekali z radością, ale też niedowierzaniem. Warsztat mieliśmy wymarzony i również taką pogodę! Na terenie ośrodka jest tradycyjna kuchnia „letnia”, w której męska „grupa ogniowa” napaliła ogień pod nasze olbrzymie garnki do farbowania. Podzieliliśmy się na grupy – jedna z grup rozpoczęła przygotowanie bluzek (namoczonych wcześniej) do farbowania na gorąco. Zawiązywaliśmy je sznurkami, składaliśmy na różne sposoby, wstrzykiwaliśmy pod zagięcia kolorowe farbki – każdy miał swoją koncepcję. Tak przygotowane trafiły do garnków z wybranymi barwnikami. Druga grupa w tym czasie tworzyła nasze kolejne upominki dla gości – breloczki „laleczki” z kolorowych sznureczków w barwach polskich i ukraińskich. Trzecia grupa uczyła się piosenki „Hej sokoły”, która spontanicznie weszła do programu festiwalu, bo Ukraińcy bardzo chcieli nauczyć się jej po polsku. Oczywiście ciekawość zwyciężała -wszyscy przychodzili podglądać jak to jest z naszymi T-shirtami.
Po południu nastąpiła zmiana – ta grupa, która farbowała wcześniej koszulki, teraz robiła breloczki, a pozostali ćwiczyli „Hej sokoły” i pracowali nad swoimi elementami do festiwalu. Efekty farbiarskie przeszły najśmielsze oczekiwania – wszyscy byliśmy zaskoczeni różnorodnością i kolorystyką, która często wychodziła nam zupełnie przypadkowo. Nazwaliśmy te dzieła chaotyczną abstrakcją. Radości było co nie miara!
Wieczorem powrócił festiwal – zrobiliśmy solidną próbę z komentarzem do każdego fragmentu i poprawkami, które były zgłoszone w „magicznych woreczkach”. Zaczynamy wreszcie ogarniać całość i widzimy, że nasza impreza nabiera właściwego kolorytu – tak jak nasze cudne bluzeczki… No to z radości wyszło znów tanecznie i dyskotekowo.

15.10.2018 r.

Dzisiaj od rana pojechaliśmy do Warszawy – być w Polsce i nie zobaczyć stolicy, to nie byłoby dobrze. Przygotowaliśmy więc dla naszych partnerów zabawę- spacer po Starówce z zadaniami dla grup. Jednym z zadań było opisanie, co najbardziej się podobało albo zwróciło szczególna uwagę. Najczęstszą odpowiedzią na pytanie: co najbardziej się podobało, było – wszystko! To było dla nas miłe, ale drążąc temat uzyskaliśmy takie opinie: podobała się przyjazna atmosfera na ulicach, szczere uśmiechy przechodniów i charakter zabudowań Warszawy – podobny do Lwowa, zainteresowała też opowieść o Małych Bohaterach Powstania Warszawskiego przy pomniku na Starówce, uliczne występy grajków, performerów, tancerzy były również atrakcją. Zdjęcia zrobione podczas questu będą dla wszystkich najmilszą pamiątką.
Po południu pojechaliśmy do Łazienek Królewskich – bo taki był główny wybór przyjemnych miejsc spacerowych w Warszawie. Ten piękny park w centrum wielkiego miasta jest szczególnym miejscem – tym bardziej, że pogoda cały czas jest jakby tylko dla nas – przedłużenie pięknego lata, ale z kolorami złotej jesieni. Wiele dobrych wrażeń wszyscy mieliśmy oglądając zabytkowe miejsca w bajkowej scenerii kolorowych liści.
Po powrocie do ośrodka w Soczewce zrobiliśmy sobie wieczorem sesję zdjęciową – przejrzeliśmy całą naszą historię spotkania na Ukrainie i w Polsce wybierając najlepsze zdjęcia, które prezentują nasze pomysły i działania podczas realizacji projektu. Szykujemy je na wystawę do festiwalu. Wymyślaliśmy też słowa – klucze, które w prosty sposób określają nas i nasze cele, które już osiągnęliśmy. To była dla wszystkich wielka frajda – wspomnienie szczęśliwych chwil na Ukrainie i teraz, kiedy znów jesteśmy razem.

16.10.2018 r.

Powitał nas kolejny słoneczny ranek, więc z przyjemnością wyszliśmy na spacer po śniadaniu – po pierwsze, żeby zobaczyć jak wyglądają nasze wysuszone kolorowe „hippiski”, a po drugie pożegnać się z piękną okolicą, jeziorem i lasem, które w jesiennej scenerii wyglądało pięknie. O tej porze jeszcze nie wiedzieliśmy, że właściwie przez cały dzień czekają nas piękne estetyczne doznania. Kolejnym było oglądanie naszych wysuszonych dzieł farbiarskich – nie można było wybrać najładniejszej – każda inna i każda piękna.
Po spacerze spotkaliśmy się na kolejnej próbie. Jak zwykle każdemu wydawało się, że już wszystko jest dobrze, a tu nagle okazywało się, że jednak jeszcze są jakieś ważne sprawy do obgadania. Ważne, że jest coraz lepiej.
Po obiedzie pojechaliśmy do pobliskiego Płocka – w nagrodę, że tak sprawnie udało nam się uporać z najtrudniejszym elementem – farbowaniem bluzek. Myśleliśmy, że potrwa to co najmniej dwa dni, a my już byliśmy po pracy. W Płocku – dwa zachwyty: pierwsze Muzeum Secesji, piękne dekoracje wnętrz, meble, zastawy stołowe, obrazy, witraże, biżuteria. Wszyscy byliśmy nagle w pięknej epoce… A później kolejny zachwyt – piękny widok na Wisłę przy zachodzącym słońcu, nie chciało nam się stamtąd odchodzić. Wielu z nas stwierdziło, że właśnie tu w Płocku chcieliby zamieszkać.
Wieczorem kolejne spotkania pod hasłem „festiwal”, tym razem indywidualne konsultacje poszczególnych grup przygotowujących kolejne elementy festiwalu, uzgodnienia pytań do publiczności, zadań konkursowych, omówienia warsztatów. Dopracowaliśmy też oprawę muzyczną, bo okazało się, że w pewnych miejscach były potrzebne zmiany.

17.10.2018 r.

Znów piękna pogoda – aż trudno uwierzyć, że to minęła już połowa października – to chyba tak dla nas... Od rana pojechaliśmy do kolejnego uroczego miejsca – Skansenu Wsi Łowickiej w Maurzycach pod Łowiczem. Wczoraj zwiedzaliśmy piękne kamienice w mieście, a dziś wiejskie chałupy, ozdobione na ludowo. Porównywaliśmy czym różniły się, a w czym były podobne domostwa w Polsce i na Ukrainie – bo podobny skansen zwiedzaliśmy w Rokini pod Łuckiem. Bardzo podobały się wszystkim łowickie wzory i ozdoby. Wzięliśmy udział w dwóch warsztatach – wycinanki łowickiej i robienia kwiatów z bibuły. Jedne i drugie, wykonane już przez nas przydadzą się do ozdobienia naszych festiwalowych stoisk.
Po południu zostaliśmy zaproszeni przez szkołę partnerską w Szczawinie na spotkanie z uczniami i nauczycielami. Najpierw zwiedzaliśmy budynek szkoły, piękna salę gimnastyczną, kącik historyczny, sale lekcyjne, a później usiedliśmy wspólnie przy poczęstunku i rozmawialiśmy o różnicach edukacji, przedmiotach, sposobach uczenia. Np. my Polacy uczymy się o literaturze innych krajów na lekcji j. polskiego, a Ukraińcy mają do tego zupełnie inny przedmiot – literatura, a lekcje j. ukraińskiego dotyczą tylko ich języka. Wszyscy też mamy nadzieję na rozwój współpracy pomiędzy szkołą w Szczawinie i w Kołkach.
Wieczorem odbyła się wielka próba festiwalu po raz pierwszy w budynku LO im. S. Staszica – tu, gdzie odbędzie się za dwa dni nasz festiwal. To było bardzo ważne, bo zobaczyliśmy wreszcie salę, mogliśmy rozplanować wszystkie wejścia, przejścia, ustawienia, miejsce dla naszych stoisk i obsługi muzycznej i wszystkie inne sprawy techniczne. Zupełnie też inaczej „odgrywało się” nam wszystko w większym wymiarze. Przez chwilę znów ogarnęła nas panika, czy zdążymy ogarnąć całość – no ale przecież „Kto, jak nie my?”.

18.10.2018 r.

Dzisiaj do południa spędziliśmy czas w zgierskiej XIX- wiecznej zabytkowej dzielnicy tkaczy. Najpierw zwiedziliśmy Muzeum Miasta Zgierza – mieszczańskie wnętrza „Kruszówki”, a także wystawę „Dzieje miasta Zgierza”. Było to uzupełnienie do zwiedzanego wcześniej muzeum w Płocku oraz skansenu w Maurzycach – teraz mamy nieco pełniejszy obraz warunków życia XIX – wiecznego społeczeństwa w miastach i na wsi. Przespacerowaliśmy się odrestaurowanymi uliczkami pełnej uroku dzielnicy drewnianych budynków mieszkalnych dawnych zgierskich tkaczy i skorzystaliśmy z gościnności – wykorzystaliśmy salę Folkiera na miejsce naszej kolejnej próby festiwalu. Tu znaleźli nas przedstawiciele PURWM, którzy przybyli do nas z wizytą monitorującą. Nasze obawy wobec zapowiedzianej wcześniej „wizytacji” były płonne – było to miłe, naturalne spotkanie.
Po obiedzie zabraliśmy się w grupach do końcowych przygotowań festiwalowych gadżetów – doczepialiśmy „metki” z naszym logo projektu i plakatem festiwalu do upominków, których zebrała się pokaźna ilość, szykowaliśmy napisy do zdjęć na wystawę naszych rezultatów i działań oraz planowaliśmy stoiska i ich ozdobienie.
Po wcześniejszej kolacji – wspólne odprężenie przed jutrzejszą imprezą. Pojechaliśmy do Łodzi, aby podziwiać miasto nocą. Spacer zaczęliśmy od Manufaktury, a skończyliśmy na ul. Piotrkowskiej. My, co prawda oglądamy to na co dzień, ale wspólne oglądanie znanych miejsc oczami naszych partnerów było wspólną przyjemnością. Dostrzegaliśmy to, co zwracało ich uwagę i często okazywało się, że wcześniej nie zauważaliśmy takich aspektów…

19.10.2018 r.

Od rana – napięcie i popłoch w grupie: czy zdążymy przygotować, czy dopiszą goście, czy wszystko wyjdzie tak, jakbyśmy chcieli? Mieliśmy 3 godziny na techniczne przygotowanie festiwalu w sali gimnastycznej liceum „Staszica”.
13.00 – wybiła godzina… Na szczęście zdążyliśmy, a goście przybyli nie tylko z naszego liceum, ale też z SP Nr 6 oraz z łódzkiego „Elektonika”, zaszczycili nas też: Prezydent M. Zgierza i przedstawiciel Zarządu Powiatu Zgierskiego (Honorowi Patroni projektu) oraz Panie Dyrektorki I LO im. S. Staszica i SP Nr 6. Udało nam się „rozkręcić” wspólną zabawę. Na początku szło opornie – goście bardziej patrzyli niż uczestniczyli, ale z każdą kolejną chwilą nasza „pozytywna aura” udzielała się innym, więc zakończyliśmy festiwal już razem. Wszystkim bardzo podobały się nasze „firmowe” koszulki ufarbowane w Soczewce – nie mogli uwierzyć, że to nasze dzieło! Zakończyliśmy poczęstunkiem – stół polski był „wytrawny”, a ukraiński „deserowy”, wszystkim bardzo smakowało. Udało się!!!! Zanim zaczęliśmy porządkowanie sali po imprezie, jeszcze przez długi czas wspólnie bawiliśmy się przy ukraińskiej i polskiej muzyce. Było super, ale nasze nastroje jednak coraz smutniejsze – zbliża się pora rozstania.
Późnym popołudniem spotkaliśmy się na uroczystej kolacji – początkowo było trochę oficjalnie, potem trochę zabawnie, trochę potańczyliśmy, ale niestety nasze nastroje coraz smutniejsze – zbliża się pora rozstania. Dziewczyny popłakiwały, tuląc się w ramionach - nie chcemy się żegnać… Kontakt „wirtualny” na zastąpi bezpośrednich spotkań – wszyscy mają więc zadanie: obmyślać i wysyłać pomysły do następnego projektu – ta nadzieja nieco przytłumiła smutek, więc w końcu udało się trochę pobawić na zakończenie.

20.10.2018 r.

Wszyscy spotkaliśmy się po śniadaniu w nastrojach, że lepiej nie mówić. Wypełniliśmy końcowe ankiety i staraliśmy się uzgodnić podział zadań przy opracowaniu raportu końcowego. Wszystko nam szło jak z kamienia… Nawet rozdanie upominków i pamiątkowych dyplomów nie pomogło – a wręcz było gorzej, bo to już ewidentne zakończenie projektu. Niestety cała radość, która towarzyszyła nam przez 3 miesiące – całkiem uleciała. Nie pomagały żadne pocieszenia, nawet pogoda, która dotąd była jak marzenie, dostosowała się do naszych nastrojów – było zimno i deszczowo. Wyglądaliśmy strasznie – mokrzy od łez i deszczu. Nadszedł nieuchronny koniec naszego spotkania, ale mamy nadzieję, że chęć kolejnych spotkań zmobilizuje nas do „otwarcia głów” i nadsyłania pomysłów i działań do następnego projektu. To dla nas najważniejszy cel!
Spotkanie pierwsze 23.08.-31.08.2018 r. Ukraina - Wołyń

23.08.2018 r.

Szczęśliwym trafem obie grupy spotkały się już na Ukrainie, na skrzyżowaniu głównej trasy w miejscowości Lubomla, przed skrętem w stronę Szackiego Parku Narodowego. To nie było umówione, ale polskiej grupie udało się sprawnie przekroczyć granicę o godz. 15.00. Ukraiński autokar był przewodnikiem do naszego miejsca pobytu – Svityaz (Świteź). Przed bramą ośrodka „Bobrowa chata” nastąpiło radosne powitanie, tym bardziej miłe, że część uczestników znała się z poprzedniego wspólnie realizowanego projektu.
Po zakwaterowaniu, obejrzeniu terenu i posiłku (pyszne pierogi) zaczęliśmy nasze projektowe działania. Wykorzystując piękną pogodę realizowaliśmy je nad ślicznym jeziorem Świteź. Zmęczeni podróżą wszyscy z przyjemnością skorzystali z kąpieli w czystej, ciepłej i płytkiej wodzie w promieniach zachodzącego słońca. Po kąpieli nastąpiło pierwsze integracyjne poznanie w dwóch kręgach i zapisanie na swoim identyfikatorze imienia w dwóch językach z pomocą partnera z drugiego kraju.
Liderzy grup (3 pary z dwóch krajów) wylosowali ze specjalnie przygotowanych woreczków identyfikatory z imionami uczestników – tak powstały nasze 3 robocze grupy. Pierwszym zadaniem dla grup była analiza i opracowanie wyników wstępnych ankiet przeprowadzonych podczas podróży do naszego ośrodka.

24.08.2018 r.

Prawdziwie przeżyliśmy Święto Niepodległości Ukrainy! Postanowiliśmy spędzić te chwile w pobliskim Szacku, uczestnicząc do południa w miejscowych obchodach tego ważnego dla Ukraińców Święta. Poczuliśmy się trochę jak na naszych ludowych festynach np. w pobliskiej Dzierżąznie (blisko Zgierza), gdzie bywaliśmy na organizowanej tam „Sobótce” lub dożynkach: stoiska z regionalnymi potrawami, wszyscy w strojach ludowych oraz bardzo odświętnie ubrani mieszkańcy i goście. Po tradycyjnych przemówieniach, a także uhonorowaniu nagrodami ważnych obywateli rozpoczęły się występy solistów, zespołów dziecięcych i ludowych – była to dla grupy polskiej duża atrakcja, bo wszyscy jesteśmy na Ukrainie po raz pierwszy. Czekała nas jeszcze jedna wielka niespodzianka – na koniec imprezy liderka jednego z występujących zespołów zaprosiła całą naszą polsko-ukraińską grupę na scenę i poprosiła o wspólne zaśpiewanie piosenki „Sokoły”. Poczuliśmy się ogromnie wyróżnieni, złożyliśmy wszystkim od nas serdeczne życzenia i daliśmy z siebie wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. I tak odbyła się pierwsza promocja naszego projektu w lokalnym środowisku!
Upał nie odpuszcza, więc czas poobiedni spędziliśmy na plaży nad jeziorem na zabawach integracyjnych w wodzie, na plaży i na boisku do siatkówki.
Po kolacji było trochę świątecznie poważnie, potem świątecznie radośnie. Najpierw na pobliskiej łące przeprowadziliśmy wspólne rozmowy na temat wagi Święta Niepodległości dla naszych narodów – to była dla wszystkich bardzo ważna i pouczająca chwila.
Jak święto, to trzeba się cieszyć, więc reszta wieczoru upłynęła nam na tanecznych zabawach na łące. Przypomnieliśmy sobie „belgijkę” na rozgrzewkę, a potem uczyliśmy się wspólnie ludowych tańców: „Ojra” i łowickiego „Klepoka”. Nasze nastroje i zadowolenie z dzisiejszego dnia było na „6”.

25.08.2018 r.

Od samego rana nasze nastroje były jak pogoda – nieco pochmurne. Kryzys dnia trzeciego… nie daliśmy jednak za wygraną i mimo braku słońca poszliśmy nad jezioro ze swoimi karimatami. Postanowiliśmy się jeszcze bardziej poznać – nie wszystkie imiona uczestników pamiętamy. Przeprowadziliśmy więc kilka zabaw w kręgu powtarzając swoje imiona. Najlepszy efekt dało dodawanie do imienia przymiotnika na tę samą literę np. awangardowy Antek, empatyczna Eliza, sprytny Sasza itd. Powtarzanie 40 imion wraz z określeniami dostarczało wiele radości i wymagało dobrej pamięci! Daliśmy radę. Zabawy na plaży zakończyliśmy przypomnieniem i dalszą nauką wczorajszych zabaw tanecznych.
Po południu odkryliśmy nowe zalety pobytu nad jeziorem Świteź. Okazało się, że tutejsza „niebieska glinka” wybierana z dna jeziora ma lecznicze i upiększające właściwości. Śmiałków jak na razie nie było wielu, ale niektórzy skorzystali z okazji nałożenia super „maseczek” i okładów. Poczekamy na efekty. Rozpoczęliśmy też nasze działania z „rękodzieła” – dwoje z uczestników uczyło wszystkich wyplatania z kolorowej muliny opasek na rękę tzw. „meksykanek”. Nie było to tak łatwe jak się początkowo wydawało, ale wielu z nas bardzo przypadło do gustu.
Wieczorem odbyły się grupowe zajęcia służące przygotowaniu naszego festiwalu w Zgierzu, ale też naszej integracji. Na początek, wykorzystując metodę „Wróżki” poznawaliśmy bliżej swoje cechy i zainteresowania. Było to dobrym wstępem do wspólnej pracy nad wyborem 3 poważnych warsztatów na festiwal (każda grupa). Każdy z nas miał wcześniej przygotować propozycje, a teraz uzgadnialiśmy, które są najbardziej atrakcyjne i efektywne. Dyskutowaliśmy też nad ogólną formułą festiwalu i naszym logo projektu. Dzień zakończyliśmy wspólną zabawą, która jakoś sama się zaczęła…

26.08.2018 r.

Dzisiejszy dzień upłynął nam bardzo pracowicie. Do południa wykorzystaliśmy ostatnie chwile dobrej pogody i ciepłej, choć bezsłonecznej aury i spędziliśmy wspólny czas nad jeziorem. Część grupy (bardziej cierpliwi) wyplatała „meksykanki”, a druga część obmyślała sposoby innego wykonania opasek – efektywnego i szybszego. Tak stworzyliśmy nowy model – opaska pleciona na wzór chałki. Okazało się, że można taką ozdobę zrobić w 15 minut, a w dodatku we współpracy, bo najlepiej wyplata się ją na cztery ręce! Od razu wielu chętnych przystąpiło do pracy. Jako przerywnik wykorzystaliśmy „rozruszki” zaproponowane przez grupy na wczorajszych wieczornych zajęciach. Tak dokonaliśmy wyboru tych, które chcemy wykorzystać podczas festiwalu.
Po południu zrobiło się bardzo chłodno, więc ściśnięci w pomieszczeniu (dotąd wszystkie zajęcia były na powietrzu) dyskutowaliśmy nad różnymi metodami zajęć i ważną tematyką, którą chcemy podjąć podczas festiwalu. Przeprowadziliśmy warsztaty dotyczące stereotypów i uprzedzeń (kogo zabrałbyś ze sobą do przedziału w pociągu?), co było wstępem do „talk show” prowadzonego przez Krisa – Amerykanina, wolontariusza pracującego w szkole w Kołkach od 2 lat. Na początku opowiedział o swojej pracy i kontaktach z innymi kulturami (był m. in. wolontariuszem w Kamerunie), a także o odczuciach związanych z Ukrainą i Polską (uczestniczył w poprzednim projekcie w Polsce). Uczestnicy zadawali mu wiele pytań, wynikało wiele problemów, z których wcześniej nie zdawaliśmy sobie sprawy, a także śmiesznych sytuacji. Z poważnych spraw dotknęliśmy problemu migracji – w naszej grupie są osoby ze wschodniej Ukrainy, a także przybyłe z Petersburga z Rosji. Opowiadały o swoich przeżyciach – dobrych i złych związanych ze swoimi przeprowadzkami, adaptacją w nowych środowiskach, a także chwilach powrotu do dawnych miejsc. Było to dla nas bardzo ciekawe i pouczające.
Wieczorem debatowaliśmy w grupach omawiając dwie kwestie: wybór logo projektu oraz kolejne propozycje „mniej poważne” na festiwalowe konkursy, quizy, pokazy itd. Spotkania odbyliśmy w większych pokojach ośrodka, bo pogoda zepsuła się na dobre – wiatr, deszcz, zimno… Czyżby lato chciało już odejść? Nic nie jest w stanie nas zniechęcić – cały czas panuje u nas GORĄCA ATMOSFERA!

27.08.2018 r.

Zaraz po śniadaniu wystawione zostały propozycje naszego logo na tablicy korkowej. Każdy z nas głosował na wybrany projekt. Prawie jednogłośnie wybraliśmy motyw drzewa, którego korzeniami były symbole polsko-ukraińskiej integracji. Później dziewczyny zaproponowały naukę następnego łatwego układu tanecznego „W moim ogródeczku” – trudno wybrać, który taniec najbardziej nam pasuje, chyba w sumie po prostu bardzo lubimy te taneczno-muzyczne zabawy.
Po dobrej rozgrzewce (pogoda nadal chłodna) podczas warsztatów plastycznych wykonywaliśmy barwne opaski z muliny (dalszy ciąg), z kolorowych wstążeczek (super! – szybko i efektownie) oraz z kolorowych koralików – to praca dla cierpliwych, ale rezultat jest przepiękny! W czasie pracy mnóstwo było wspólnego gadania i śmiechu. Całe przedpołudnie zeszło nam na tej „produkcji” i przeciągnęło się na czas poobiedni. W tym czasie nasi komputerowcy wzięli się do „obróbki” projektu i stworzyli NASZE LOGO – wszyscy byliśmy zachwyceni efektem ich pracy.
Po obiedzie liderzy grup spotkali się, aby uzgodnić ostatecznie plan festiwalu. Plan został przedstawiony całej grupie z prośbą o zgłaszanie się osób do prowadzenia poszczególnych elementów. Nie musieliśmy długo czekać, bo już w trakcie czytania planu chętni zgłaszali się do pracy. Zostało nam dokładne uzgodnienie tekstów i dobór materiałów - to właśnie zadanie było kolejnym zajęciem na dziś po kolacji. Pracowaliśmy w grupach, a potem na karteczkach zapisaliśmy nasze uwagi dotyczące programu festiwalu i przyczepiliśmy do naszej „gadającej ściany”.

28.08.2018 r.

Od rana przeprowadzaliśmy w grupach próby warsztatów, które szykujemy na festiwal. Jeszcze w każdym działaniu znajdowały się „braki” do dopracowania. Zabawy ruchowo – taneczne ćwiczyliśmy oczywiście wspólnie i jak codziennie kłóciliśmy się, które tańce wybrać na festiwal – na razie z żadnego nie możemy zrezygnować, a ciągle przychodzą jeszcze nowe pomysły…
Po obiedzie musieliśmy przygotować się do podróży, do Kołek, gdzie spędzimy dalszy czas realizacji projektu. Podróż trwała ok. 2,5 godziny, więc mieliśmy sporo czasu na gadanie i wspólne śpiewanie piosenek, co dało wszystkim dużo radości. Po zakwaterowaniu w internacie poszliśmy zwiedzać rodzinną miejscowość naszych przyjaciół – opowiedzieli nam krótkie historie o wszystkich ważnych miejscach i trochę historii.
Po kolacji zwiedziliśmy szkołę i postanowiliśmy wspólnie pogadać trochę o systemie nauczania w Polsce i na Ukrainie, o organizacji roku szkolnego, przerwach świątecznych, feriach, wakacjach. Skorzystaliśmy też z dostępu do rzutnika i obejrzeliśmy „zaległe” prezentacje o Święcie Niepodległości w Polsce – porównaliśmy sposoby spędzania tego święta w obu krajach, bo przecież mieliśmy okazję uczestniczyć w nim w Szacku. Wieczór jak zwykle zakończył się wspólnym śpiewaniem i ulubionymi tańcami – tym razem przed budynkiem szkoły w Kołkach.

29.08.2018 r.

Od razu po śniadaniu pojechaliśmy do skansenu w Rokini (ok 30 km od Kołek). Okazało się, że osoby, które prowadzą tutejsze Muzeum Historii Wiejskiego Gospodarstwa na Wołyniu mają bliskie kontakty ze Zgierzem i nasza przewodniczka dobrze mówi po polsku. Z wielkim zaciekawieniem oglądaliśmy przeszło 100-letnie domostwa, dobrze zachowane wnętrza i wysłuchaliśmy bardzo interesującej opowieści o zwyczajach panujących w wiejskim społeczeństwie, które było dla siebie jak jedna wielka rodzina. Można powiedzieć, że niektóre z obyczajów były podobne do polskich, ale jednak wiele jest zupełnie różnych. Po zwiedzaniu oglądaliśmy pokaz „walk kozackich” przygotowany przez grupę chłopców z Łucka, których to pasjonuje. Cała nasza grupa także próbowała nauczyć się niektórych prostych zasad sztuki walki – jednak wolimy tańczyć niż walczyć, więc postanowiliśmy nauczyć naszych prezenterów naszego „klap snap” – chętnie się zgodzili.
Po obiedzie w Łucku nasi partnerzy zorganizowali dla nas quest, który miał na celu poznanie zabytkowych miejsc i historii stolicy Wołynia. Zrobili to bardzo ciekawie, więc spędziliśmy czas łącząc „przyjemne z pożytecznym”, potem spacerowaliśmy wspólnie i rozmawialiśmy o rzeczach bardziej nam bliskich – co lubią przyjeżdżając do Łucka, gdzie spędzają czas wolny, jeśli tu studiują (takie osoby są w naszej grupie). Tak można było poznać nasze wspólne upodobania i zainteresowania.
Na kolację wróciliśmy do Kołek i potem staraliśmy się dopracować w grupach nasze przydzielone fragmenty do wielkiej próby festiwalu, która odbędzie się jutro w szkole przed kołkowską społecznością. Szykowaliśmy też potrzebne „rekwizyty” do wystaw, projekcję zdjęć z naszego projektu, emblematy, hasła – zostało nam jeszcze trochę do zrobienia, a czasu bardzo mało…

30.08.2018 r.

Od samego rana ogarnęła nas lekka panika – to jeszcze nie zrobione, tego nie ma… Na dodatek od 11.00 do 15.30 nie było prądu, bo naprawiano w Kołkach instalację elektryczną. Wszystko sprzysięgło się przeciwko nam! Zamiast drukować nasze festiwalowe hasła na kolorowym papierze pisaliśmy wszystko odręcznie kolorowymi pisakami, zamiast drukować litery – wycinaliśmy tak, jak umieliśmy. Dziewczyny szyły też polską flagę, bo nie wzięliśmy ze sobą flagi z Polski. Jak zwykle pomysły przychodziły jeszcze w ostatniej chwili albo coś wymagało poprawki.
Próba festiwalu ogłoszona była na godz. 17.00. Uczestnicy zaprosili swoje rodziny, znajomych, koleżanki i kolegów. Nie było naszych gości bardzo wiele, ale bardzo cieszyliśmy, że nas zaszczycili swoją obecnością. Przygotowaliśmy też poczęstunek – uczestnicy ukraińscy przynieśli ze swoich domów różne potrawy i przetwory domowe, kupiliśmy owoce i słodycze.
Nasi goście chętnie włączyli się do naszych propozycji festiwalowych, brali udział w warsztatach oraz naszych tanecznych i ruchowych zabawach. Okazywali nam wielką serdeczność i przychylność, czuliśmy się bardzo swobodnie i dlatego wspólna zabawa była wyjątkowo przyjazna i radosna. Widzieliśmy jeszcze wiele naszych niedociągnięć – w tym celu odbyła się próba generalna festiwalu. Nasi goście okazywali wiele entuzjazmu i zadowolenia ze spotkania z całą grupą.
Na zakończenie wszyscy wspólnie obejrzeliśmy zdjęcia z realizacji naszego projektu – wiele było śmiechu, a potem polscy uczestnicy zostali obdarowani podarunkami. Po kolacji wszyscy wspólnie bawiliśmy się na powietrzu przed internatem – pogoda i nastroje sprzyjały, trudno było zakończyć spotkanie – to nasz ostatni wieczór na Ukrainie w tym gronie! Żal będzie jutro wyjeżdżać.

31.08.2018 r.

Niestety nadszedł czas wyjazdu do Polski. Spotkaliśmy się wszyscy – ostatni raz w takim zespole na Ukrainie, aby ustalić wszystkie ważne rzeczy dotyczące realizacji dalszego ciągu projektu. Długo rozmawialiśmy o próbie festiwalu w szkole – wiemy, że jest jeszcze dużo do zrobienia. Za bardzo „poszło na żywioł” – nasi goście nie dostrzegli improwizacji, ale my mamy świadomość sporej pracy, która nas czeka pomiędzy spotkaniami i w Polsce przed „prawdziwym” festiwalem. Zadaliśmy sobie pewne prace domowe: dopracowanie szczegółów działań, za które jesteśmy odpowiedzialni, opracowanie tekstów ulotek i plakatów informacyjnych. Podzieliliśmy również zadania związane z opracowaniem wyników ewaluacji po pierwszym spotkaniu i przygotowaniu materiałów do raportu oraz upowszechniania rezultatów (artykuły prasowe, szkolne strony internetowe, FB). Cieszymy się, że możemy robić to wspólnie, choć na razie wirtualnie… Pociesza nas nadzieja na bliskie spotkanie za niespełna 2 miesiące i kontakt inernetowy – świat nie jest już dla nas zbyt duży!

Beata Baszczyńska-Misztal